Cecha nauczyciela: Erika Galentin

Erika Galentin jest zielarką kliniczną i członkinią National Institute of Medical Herbalists (NIMH), która studiowała w Scottish School of Herbal Medicine w Glasgow w Szkocji, zanim powrót do Stanów Zjednoczonych, aby kontynuować karierę.

Jest Dyrektorem ds. Rozwoju Kursów tutaj w Herbal Academy i przewodzi naszemu zespołowi, gdy pilnie pracujemy nad tworzeniem nowych i ekscytujących ofert edukacyjnych. To niesamowite, jak nasze pomysły przekształcają się z wizji w wysokiej jakości kursy pod fachowymi rękami Eriki.

Byliśmy zachwyceni, że Erika usiadła z nami i podzieliła się z nami swoją inspirującą mądrością na temat tego, jak czuć się jak w domu podczas ziołowej podróży bez względu na to, gdzie jesteś, i opowiedziała nam więcej o swojej własnej podróży od zaintrygowanej studentki i nowicjuszki zielarskiej, do Koordynatora ds. Zasięgu United Plant Savers, do Zielarza Klinicznego!

Wywiad z Eriką Galentin, dyrektorem ds. rozwoju kursu w Akademii

Akademia Ziołowa: Kochasz rodzime rośliny i zioła Appalachów. Jaka jest Twoja historia z tymi ziołami? Jak to się stało, że zostałeś orędownikiem ich ochrony i rozmnażania?

Erika Galentin: Mój pierwszy kontakt z naszymi rodzimymi „zagrożonymi” ziołowymi sprzymierzeńcami, jak na ironię, miał miejsce, gdy szkoliłam się na zielarza medycznego w Szkocji. O wielu z nich nigdy wcześniej nie słyszałem. W tym czasie były one wprowadzane w postaci płynów w butelkach lub suszu w torebkach, ale zawsze ostrzegano nas przed spadkiem dzikich populacji w USA i zachęcano do używania analogów, jeśli to możliwe.

Podczas naszego 4-letniego programu studiów byliśmy zobowiązani do napisania szczegółowych monografii lub esejów porównawczych dla wszystkich omawianych ziół, a dzięki tym badaniom ziół, takich jak gorzknik kanadyjski i korzeń fałszywego jednorożca, stałem się coraz bardziej zafascynowany nie tylko ich waleczność lecznicza, ale ich ekologiczna złożoność. Delikatnie mówiąc, byłem uzależniony, a gdy kopałem dalej, natknąłem się na United Plant Savers i ich listy „Zagrożone” i „Do obejrzenia”.

Zaintrygował mnie pomysł, że w Stanach Zjednoczonych istnieje organizacja zajmująca się ochroną roślin leczniczych. To było jak wiatr w żagle! Ekologia lasu i ogrodnictwo szybko stały się moją dodatkową pasją. Kilka lat później, po tym, jak zdecydowałem się wrócić do Stanów Zjednoczonych, studiowałem licencjat z ogrodnictwa na Temple University i szukałem możliwości odbycia stażu, kiedy ponownie sprawdziłem w United Plant Savers, czy mają program staży… co zrobili! !!

Więc spakowałem walizki i wyjechałem z Filadelfii na jedno z najbardziej zmieniających moje życie doświadczeń. Położony u podnóża Appalachów w południowo-wschodnim Ohio, spoczywa Goldenseal Botanical Sanctuary. Bycie na tej ziemi, w tych lasach i ze wszystkimi ludźmi zaangażowanymi w opiekę nad „zagrożonymi” ziołami, które tam kwitną, było co najmniej oszałamiające. nie mogłem wyjechać! Appalachy, ich rośliny i sposób życia wydawały mi się domem, którego szukałem przez całe życie. Więc zostałem! A kilka lat później zostałem zatrudniony przez United Plant Savers jako koordynator ds. zasięgu.

W tym czasie ściśle współpracowałem z Susan Leopold, dyrektorem wykonawczym organizacji, i naprawdę poznałem pierwszą linię ochrony roślin leczniczych (surowe terytorium!). Od tego czasu moja kariera ewoluowała, koncentrując się na powrocie do praktyki klinicznej i nauczaniu ziołolecznictwa klinicznego, ale moje poczucie miejsca i związku z naszymi rodzimymi lekami wciąż się pogłębia. Podobnie jak moje uznanie dla pracy Susan Leopold i innych podobnych jej osób, które niestrudzenie bronią tych zagrożonych gatunków. Wiele ziół z listy „zagrożonych” UpS rośnie również szczęśliwie w moich lasach (Żeń-szeń amerykański jest zdecydowanie moją muzą na całe życie), a kiedy przemierzam związek między uprawą, zbiorem, wytwarzaniem leków i zastosowaniem klinicznym, jestem pewien, że jestem na mojej ścieżce serca.

The Herbal Academy: Jak zaczęła się Twoja przygoda jako zielarza? Co sprawiło, że zapragnąłeś zostać zielarzem?

Erika Galentin: Wychowałem się zarówno w rodzinie medycznej, jak i ogrodniczej, więc jako dziecko byłem narażony na pokoleniowe zaangażowanie zarówno w pomaganie ludziom, jak i uprawę roślin. Mój pradziadek, dziadek i wujek są lekarzami, a moi dziadkowie i rodzice byli zapalonymi ogrodnikami.

Mówiąc to, wychowałem się w środowisku podmiejskim/miejskim, które na ogół było oderwane od dzikich przestrzeni. To było podczas moich pierwszych studiów licencjackich na University of Oregon w Eugene, gdzie po raz pierwszy zetknąłem się z czymś, co nazwałem „bosym stylem życia”. Wszędzie było dziko i zielono, a ja byłem otoczony społecznością skupioną na żywności ekologicznej. rolnictwo, lokalna gospodarka i naturalne uzdrawianie. Wcześniej nawet nie słyszałem o ludziach używających roślin w medycynie!

Moje studia na Uniwersytecie w Oregonie szybko zmieniły się z psychologii na specjalizację z antropologii ze szczególnym uwzględnieniem antropologii medycznej. Uczyłam się o „roślinnym” stylu życia zarówno z otaczającego mnie środowiska i społeczności, jak i studiując różne światopoglądy na zdrowie i choroby w różnych kulturach na całym świecie.

Dodatkowo, miałam naprawdę fajną współlokatorkę, Katie, która dała mi moją pierwszą książkę o olejkach eterycznych, a potem uzależniłam się! Stamtąd zacząłem uczęszczać na zajęcia zielarskie z miejscowym zielarzem w Eugene, czytając tak dużo, jak tylko mogłem, a także naparzając, wywarzając i konsumując wszelkie zioła lecznicze, które wpadły mi w ręce! To było tak, jakby zioła przyczepiły się do mojego splotu słonecznego i prowadziły mnie do nich… i nadal są!

The Herbal Academy: Jak zmieniła się Twoja ziołowa podróż w czasie? Jakie ziołowe wykształcenie miałeś, zanim poszedłeś na studia z medycyny ziołowej na University of Wales i Scottish School of Herbal Medicine?

Erika Galentin: Po ukończeniu University of Oregon w 2001 roku wiedziałam, że chcę kontynuować swoją edukację zielarską, chociaż nie byłam pewna, jaką formę ma ona przyjąć. Wiedziałem, że chcę zostać zielarzem klinicznym, ale nie byłem pewien, jaką ścieżkę muszę obrać, aby się tam dostać. Rozejrzałem się po różnych szkołach zielarskich w Stanach Zjednoczonych, kiedy zielarka, u której studiowałem, zaproponowała mi możliwość pracy z nią przez kilka tygodni w Highlands of Scotland.

Kiedy już tam byłem, odkryłem, że w Wielkiej Brytanii można otrzymać dyplom uniwersytecki z ziołolecznictwa medycznego, który pozwoliłby mi ubiegać się o przyjęcie do Narodowego Instytutu Zielarzy Medycznych (zawsze zastanawiałem się, co oznacza NIMH!), że wymagane były godziny szkolenia klinicznego (dużo ich) oraz że pod koniec mojego stopnia naukowego i po przyjęciu do NIMH będę mógł praktykować jako zielarz medyczny pod ochroną prawa brytyjskiego.

To była ścieżka, która przemawiała do mnie najbardziej… dla mnie była to najbardziej uzasadniona droga. Zgłosiłem się więc do Scottish School of Herbal Medicine w Glasgow w Szkocji i po wyczerpującej rozmowie kwalifikacyjnej (dzięki Keithowi Robertsonowi) zostałem przyjęty do ich 4-letniego programu. Udało mi się ukończyć tę intensywną misję w 2006 roku, a przy okazji zdobyć kwalifikacje masażysty i aromaterapeuty klinicznego.

The Herbal Academy: Po uzyskaniu dyplomu przez kilka lat miałeś praktykę kliniczną w Szkocji. Czym różni się twoja praktyka jako zielarza w USA od praktyki zielarskiej w Wielkiej Brytanii?

Erika Galentin: O rany, to jest tak różne (i język jest wszystkim), ale jest też bardzo podobne pod pewnymi względami. Jako zielarz medyczny w Wielkiej Brytanii miałem prawo diagnozować, leczyć, przepisywać i zapobiegać chorobom. Odzwierciedla to język, którego się nauczyłem, a co za tym idzie uzasadnienie terapeutyczne, na które byłem narażony.

Miałem pacjentów, nie klientów. Wypisałam recepty. Ćwiczyłem upuszczanie krwi i pobierałem próbki moczu, mierzyłem ciśnienie krwi, badałem nerwy czaszkowe itp. Chociaż Szkocka Szkoła Medycyny Zielarskiej skupiała się na fizjologicznym modelu terapeutycznym, w przeciwieństwie do modelu skoncentrowanego na patologii lub modelu fitoterapeutycznym, wykorzystaliśmy tę „praktykę medyczną ’ swobodnie posługiwałem się terminologią, co zdecydowanie ukształtowało moje perspektywy i doświadczenia kliniczne.

Powrót do USA był trudny, ponieważ wiedziałem, że nie będę mógł legalnie praktykować jako zielarz medyczny w taki sam sposób jak w Wielkiej Brytanii. Wiedziałem, że poznanie „kultury” zajmie trochę czasu ziołolecznictwa klinicznego w USA i pierwszą rzeczą, która musiała się zmienić, był mój język. Nie mogłem już „diagnozować”, „leczyć” i „przepisywać”.

Interesujące w języku jest to, że kształtuje światopogląd. Zmieniając język, z konieczności zacząłem również rozumieć głębszą skuteczność kliniczną ziół. Kiedy zacząłem o nich mówić i pisać tym innym językiem (słowa takie jak wsparcie, odżywianie, stymulacja, przywracanie, równowaga itp.) zacząłem zdawać sobie sprawę, że „praktyka lekarska”, której prawnie starałem się unikać, była w istotę, a nie to, do czego mnie szkolono. Zielarstwo nie jest „praktyką medyczną” i słusznie. Obecnie bardziej skupiam się klinicznie na życiu, fizjologii, sile życiowej niż na leczeniu chorób i objawów.

Akademia Ziołowa: Proszę, podziel się trochę swoim zaangażowaniem w Zaawansowany Kurs Ziołowy. Jak myślisz, kto najbardziej skorzystałby na tym kursie?

Erika Galentin: Kurs dla zaawansowanych był moim pierwszym projektem z Akademią Ziołową i był dla mnie przełomem! Marlene zebrała już imponujący zespół, który przedstawił mi ogólny zarys tego, czego szukali, a potem po prostu pozwolił mi działać. Mój zespół i ja, w tym Jane Metzger i Ayo Ngozi, opracowaliśmy konspekty rozdziałów i lekcji, zrekrutowaliśmy współpracowników, aby współpracowali z nami w celu napisania i zaprezentowania treści (a także niektórych naprawdę fantastycznych, takich jak Steven Foster, Bevin Clare, Anne McIntyre, Matthew Wood, a nawet kilku moich kolegów z Wielkiej Brytanii).

Sami też pisaliśmy i prezentowaliśmy lekcje, więc było dużo szukania, pisania, redagowania, poprawiania i wysyłania e-maili! Jest to ogromne i wspólne dzieło sztuki. Zaawansowany kurs ziołowy naprawdę przenosi nasz wprowadzający kurs ziołowy i średniozaawansowany kurs ziołowy na wyższy poziom. Jednym z moich głównych celów na tym kursie, z natury akademickim, było zapewnienie, że lekcje prezentowane naszym studentom były ambitne, uzasadnione, dyskursywne i skupiały się zarówno na tradycji, jak i przesłankach terapeutycznych.

Na przykład ogromny nacisk kładzie się na badania podstawowe. Jednak chcieliśmy również uchwycić różne „głosy” zielarzy z całych Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, którzy brali udział w projekcie, a także różnorodność tradycji, które ukształtowały ich doświadczenia jako zielarzy. Zdecydowanie nie jest to kurs dla kogoś, kto dopiero zaczyna swoją przygodę z ziołolecznictwem. Jest to kurs dla osób, które chcą ćwiczyć swoje umiejętności krytycznego myślenia i rozwijać głębsze uzasadnienie terapeutyczne i podejście kliniczne, w celu dalszego rozwoju zawodowego, a także szansa dla osób wykonujących zawody medyczne, zainteresowanych poznaniem stosowania ziół w klinice środowisko. Jest to również solidny kurs dla osób chcących zostać klinicznymi zielarzami!!

Akademia Ziołowa: Jako Dyrektor ds. Rozwoju Kursów Akademii Ziołowej, jaka jest Twoja wizja przyszłych programów szkoły i czego uczniowie mogą się spodziewać po przybyciu do Akademii?

Erika Galentin: Jestem bardzo podekscytowana wspieraniem Akademii Ziołowej w wymyślaniu czegoś dla każdego. Nie możemy się doczekać dodania nowych kursów do naszego katalogu z zamiarem skupienia się na określonych tematach, skrócenia ich czasu trwania niż nasze obecne kursy i, co najważniejsze, utrzymania ich w przystępnej cenie.

Jedną z rzeczy, które uwielbiam w pracy z Akademią Ziół (a jest ich wiele) jest misja utrzymywania internetowej edukacji ziołowej tak dostępnej jak to tylko możliwe dla jak najszerszego grona ludzi. Tak więc te mini-kursy będą koncentrować się na różnych przedmiotach na różnych poziomach nauczania. Nie chcę psuć niespodzianek, ale powiem, że w 2017 roku pojawi się kilka fantastycznych, zabawnych i wyjątkowych programów! Bądź na bieżąco!

The Herbal Academy: Jakie są Twoje najlepsze wskazówki dla osób poszukujących profesjonalnej kariery w ziołolecznictwie?

Erika Galentin: Jedna z najlepszych rad, jakie kiedykolwiek otrzymałam, pochodziła od Keitha Robertsona, FNIMH, pierwszego dnia w Scottish School of Herbal Medicine. Powiedział: „Nie myśl przez chwilę, że to ty wybrałeś rośliny, bo to rośliny wybrały ciebie”. Myślę o tych słowach, kiedy czuję się zwątpiony lub niepewny, a nawet samotny podczas mojej ziołowej podróży.

Ścieżka zielarza nie jest prosta. Jest kręta, kręta i momentami wyczerpująca. Jest to jednak głęboko satysfakcjonujące i radosne. Zostawię was z innym cytatem, który znaczy dla mnie jako zielarza tak wiele, że mam go wytatuowanego na plecach:

„Dla mnie istnieje tylko podróżowanie po ścieżkach, które mają serce, niezależnie od tego, która ścieżka ma serce. To tam podróżuję i jedynym wartym zachodu wyzwaniem jest przemierzenie całej jego długości.” – Don Juan, The Teachings of Don Juan: A Yaqui Way of Knowledge autorstwa Carlosa Castanedy (w przybliżeniu przetłumaczone z hiszpańskiego).

Erika ciężko pracuje za kulisami tutaj, w Akademii Ziołowej i mamy nadzieję, że podobała ci się ta szansa, by poznać ją trochę lepiej! Możesz przeglądać naszą stronę zespołu, aby odkryć wielu wspaniałych ludzi, dzięki którym Akademia Ziół jest możliwa.

Odwiedź naszą stronę z kursami i zajęciami, aby zapoznać się z naszą aktualną ofertą edukacyjną wysokiej jakości. Aby dowiedzieć się więcej o ekscytujących kursach, które przygotowaliśmy w Akademii Ziołowej, zapisz się do naszego biuletynu e-mailowego!